Czas płynie nieubłaganie, kolejny ogrodniczy rok za nami. Ten rok był dla mnie pełen nowości odmianowych i uprawowych w nowej szklarni.

Zapewne nieraz zdarzało się każdemu ogrodnikowi spędzić noc, lub jej część w ogrodzie na podlewaniu, zrywaniu warzyw i kwiatów tuż przed zapowiedzianymi przymrozkami lub po prostu na na nocnym grillowaniu.

Jest kilkaset odmian pomidorów, każdy może wybrać swoje ulubione , zwłaszcza że metoda jest prosta i smaczna – wystarczy nabyć i posiać nasiona, a potem degustować owoce. W ten sposób co roku powiększa się mój katalog odmian.

Co łączy trzy rzeczy wymienione w tytule? Odpowiedź na to pytanie wydaje się łatwa – w końcu wyścig kolarski i gazeta sportowa, ale pomidory? Oto kilka zdań wyjaśnienia.

Ostatnia sobota kwietnia nie należała do przyjemnych wiosennych dni. Całe przedpołudnie padał drobny deszczyk, było chłodno i wiało. Na szczęście w szklarni nie wieje i nie pada, a temperatura też nieco wyższa niż na zewnątrz. Sadzonki pomidorów szklarniowych już od tygodnia hartowały się stojąc w doniczkach w szklarni, więc nadszedł czas sadzenia.

Początek kwietnia przywitał nas piękną wiosenną pogodą – zgodnie z nazwą miesiąca rozpoczął się bujny rozkwit wszelkich wiosennych krzewów i kwiatów. Dla hodowców pomidorów czas na kolejny krok na uprawowej ścieżce – pikowanie.

W tym roku postanowiłam posiać pomidory tydzień wcześniej niż zwykle, czyli 9-marca. Klimat mamy cieplejszy, co sprzyja uprawie pomidorów, wiosna chyba przyjdzie szybciej, więc w sobotę zabrałam się za żmudne ale miłe zajęcie.