Kolejny, nie tylko pomidorowy, rok zbliża się ku końcowi, więc czas na podsumowanie.

Pomidory do uprawy pod folię posiałam na początku marca, do uprawy w gruncie 18 marca. Po 2 tygodniach z palety rozsadowej zostały przesadzone do doniczek rozsadowych. Rosły bardzo dobrze, niektóre nawet były przerośnięte. Wynikało to z niesprzyjających warunków pogodowych – wiosna była chłodna i roślinki musiały czekać na ocieplenie.

12 sztuk 4 odmian pomidorów  pod folię powędrowało 5.05, a 96 sztuk 87 odmian 18.05. zostało posadzone do ogrodu. Część drobnoowocowych pomidorów trafiło do donic stojących koło szklarni oraz do donic wiszących. O ile uprawa w donicach wiszących udaje się dość dobrze – miło zrywać pomidorki bez schylania się, to uprawa w donicach przynosi niewielki plon.

Pierwsze dojrzałe owoce Sungold pojawiły się pod nieogrzewaną folią pod koniec czerwca. To wyjątkowo smaczna odmiana koktajlowa o bardzo długim okresie owocowania – były to także ostanie pomidorki zerwane z krzaka w październiku.       I już się wydawało, że owocowanie odmian gruntowych będzie szybkie, ale ciągłe opady deszczu i mało słońca spowolniło dojrzewanie – dopiero po połowie lipca zaczęły się wybarwiać żółte gruszeczki i Malinowy warszawski. Pełne owocowanie zaczęło się pod koniec lipca i trwało do połowy września.

W sumie lato było za mało słoneczne, a częste deszcze wzmagały zagrożenie chorobami grzybowymi. Przez 5 miesięcy zewnętrznej uprawy wykonałam 5 oprysków przeciwko zarazie ziemniaczanej, ale właściwie 4, bo pierwszy z nich został prawie od razu spłukany deszczem. To przy takiej mokrej aurze niewiele – dla porównania w uprawach rolniczych w ciągu 2 miesięcy wykonuje się 10 oprysków, a jak wiadomo są uprawiane w miarę odporne odmiany, a nie zielonoowocowe rarytasy.

 

 

 

 

Również nawożenie składało się z 3 krotnego podlania floramixem do pomidorów firmy Intermag oraz raz gnojówką z pokrzyw.

Przez ten czas codziennie trwała pomidorowa uczta obejmująca 2 kilogramy pomidorów zjadanych codziennie w sałatkach, a dodatkowo przerabianych na sosy do makaronu i zupy pomidorowe.

Największym wyhodowanym w tym roku pomidorem był 1220 gramowy Aussie.

To co nie dało się zjeść i rozdać trafiło do słoików. I tak powstało 50 słoików przecieru ( około 12 litrów) i 30 słoików ketchupu ( około 3 litrów), które do następnego lata będą stanowiły bazę licznych domowych posiłków.

Nawet teraz 10 grudnia jeszcze kilka pomidorów Golden boy i Cornabel zerwanych pod koniec sezonu nadaje się do zjedzenia i nawet smakuje lepiej niż marketowce.