Tytuł dzisiejszego wpisu to nie tylko temat przedwiosennych rozważań ogrodników w blokach startowych. To tytuł znakomitej książki Thora Hansona opisującej jak ziarna, pestki i orzechy podbiły świat dostarczając ludziom i zwierzętom pożywienia, a nam ogrodnikom wiele pracy i radości . Zanim każdą wolna chwilę pochłonie nam sianie, podlewanie, plewienie jeszcze można wykorzystać chłodne wieczory na ciekawą lekturę.

W lutym ogrodnik kontynuuje prace styczniowe, czyli jak to mówi najsłynniejszy pisarz ogrodnik Karel Capek, uprawia głównie pogodę – ” ponieważ trzeba wiedzieć, że luty jest okresem niebezpiecznym, w którym ogrodnikowi grozi gołoledź, słońce, wilgoć, susza i wiatry.” Zwłaszcza tegoroczna nietypowa łagodna zima . Wszystkie hortensje, róże pienne, piwonie drzewiaste grzecznie czekają, opatulone w kaptury z włókniny, na lutowe mrozy. Mam nadzieję, że po ich rozpakowaniu w marcu nie znajdę na łodygach liści.

Także drzewka owocowe zostały pobielone pod koniec grudnia, a brzoskwinie już opryskane miedzianem ekstra przeciwko kędzierzawości, gdy temperatura stycznia sięgnęła 11 stopni ( do zakażenia może dojść już przy 6 st.).

Wracając do tytułu wpisu – styczniowy przegląd domowego banku nasion ujawnił duże zapasy materiału siewnego,  więc zakupy będą tylko drobnym uzupełnieniem. Oczywiście chętnie oglądam regały z nasionami w supermarketach i często coś jeszcze dokupuję, a potem zastanawiam się gdzie to posadzić. No cóż – nasiona górą.