Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego jak sadzenie pomidorów. Ot wykopujesz dołek, sadzisz pomidora, podlewasz i gotowe. W zasadzie tak to wygląda. I na pewno coś z tego wyrośnie i pewnie zaowocuje. Jeżeli jednak coś to dla ciebie za mało, to poznaj mój sposób sadzenia pomidorów. Postępuję w ten sposób już od kilku lat, trochę tylko modyfikując stosowane preparaty i nawozy. Nie mam zarazy ziemniaczanej ani brunatnej plamistości, a plonowanie pomidorów jest imponujące.
Przygotowanie sadzonek
Wszystkie sadzonki na etapie produkcji rozsady zostały podlane preparatem Blackjak i Polyvwersum. Ponadto tuż przed sadzeniem podlewam albo moczę sadzonki w nawozie na bazie alg. Algi ograniczają stres abiotyczny pomidorów związany ze zmianą warunków uprawy z domowych na szklarniowe.

Przygotowanie gleby w szklarni
Przygotowanie stanowiska do uprawy pomidorów rozpoczęłam w marcu dodając ziemię okrzemkową Diato i Carbomat. Teraz tylko rozmieściłam w szklarni 12 metalowych prętów palików. Przy każdym paliku wykopałam dołek. Do tego idealnie nadaje się wąska łopatka polskiej firmy Kard. Każdy dołek jest najpierw solidnie podlewany deszczówką , następnie na dno dołka trafia niewielka ilość granulowanego obornika bydlęcego. Ponieważ obornik nie powinien mieć bezpośrednio kontaktu z korzeniami rośliny jest on przysypany kompostem.


Sadzenie pomidorów
W tak przygotowany dołek wkładam wyjęte z doniczek sadzonki pomidorów, a następnie podlewam je FUNGILITICiem – sprawdzoną mikrobiologiczną szczepionką przeciwko chorobom grzybowym. Kostki torfu z korzeniami przykrywam także z wierzchu kompostem, a następnie ponownie podlewam obficie deszczówką. A ponieważ koniec wieńczy dzieło to ostatnim dodatkiem jest CARBOHUMIC – nawóz humusowy, którym podlałam każdą sadzonkę pomidora. Oczywiście każdy pomidor jest podpisany, abym mogła ocenić wzrost, plonowanie i odporność konkretnej odmiany. W tym roku mam 4 pomidory szczepione na podkładce Arnold : Big Sacher, Pink Rock, Pink Sun i Roselady. Pozostałe sadzonki Brandy Boy, Merrygold , Sungold, Beefseller i Cabosse. Na koniec każdy krzaczek od razu przywiązuje do palika.


Następne dni
Codziennie zaglądam do szklarni. Lubię patrzeć jak rosną pomidory. Już po kilku dniach widać różnicę pomiędzy roślinami szczepionymi i nieszczepionymi. Liście pomidorów szczepionych mają intensywną barwę i widać, że lepiej zniosły przenosiny.
Do szklarni wyniosłam również sadzonki pomidorów gruntowych, które znów mi przerosły i powinny trafić do ogrodu 1 maja. Niestety wróciły chłodne noce i sadzonki czekają na lepszą aurę.
Po tygodniu od posadzenia temperatura w nocy ma się obniżyć do 2°C, więc wstawiam do szklarni grzejnik. Włączy się automatycznie, gdy temperatura spadnie poniżej 10 st. To sprawdzone rozwiązanie, lepsze niż palenie zniczy.
I tak czekamy – ogrodnik z pomidorami – na ocieplenie. A w domu jeszcze papryka, bakłażany, kiełkujące ogórki, kwiaty, dyniowate.
Czeka na zastosowanie jeszcze jeden zupełnie nowy preparat – ekologiczny nanostymulator wzrostu roślin. Ale o tym w następnym artykule.
Dodaj komentarz