Po trzech tygodniach od wysiewu pomidory rozwinęły już liście właściwe, niektóre podrosły do 10cm i w paletach rozsadowych zrobiło się gęsto. Nadszedł czas na pikowanie.

W tym roku zakupiłam nowe doniczki produkcyjne 9x9x9cm o objętości 0,5 litra. W ubiegłych latach używałam wielokrotnie tych samych doniczek odkażając je przed wykorzystaniem, co jest metodą uciążliwą w warunkach domowych – cała łazienka zalana i zastawiona doniczkami. Ponadto środki na bazie chloru mają intensywny, drażniący zapach, a cena Agrosterilu wynosi tyle, co cena 150 doniczek.

Logistyczne przygotowania rozpoczęły się dzień wcześniej od przemyślenia ile i które rośliny trafią do doniczek oraz od wykonania nalepek z nazwami odmian. Przy ponad setce odmian muszę wiedzieć która z nich sadzę, szczególnie nowe odmiany uprawiane po raz pierwszy.

W sobotę przez ponad godzinę napełniałam substratem do pomidorów BiaBella firmy Hydrokomplet 150 doniczek, a potem przez 4 godziny pikowałam sadzonki do doniczek. Doniczki umieszczam w 7 kuwetach po 15 sztuk, a potem stawiam na parapecie. W tym roku w oddzielnej kuwecie znalazły się sadzonki pomidorów koktajlowych , co ułatwi mi sadzenie roślin do gruntu. Pomidory koktajlowe z uwagi na prowadzenie na kilka pędów przybierają formę krzaczastą i zajmują więcej miejsca niż pomidory wielkoowocowe prowadzone na jeden pęd, więc sadzę je na brzegach rzędów.

I tak po 5 godzinach pomidorki każdy w swojej doniczce rozpoczęły drugi etap produkcji rozsady. Teraz mają czas na aklimatyzację w nowych warunkach, co sprawia wrażenie, że ich wzrost stoi w miejscu przez najbliższe dni. Za to potem jak ruszą, to na początku maja będą gotowe do przeprowadzki do ogrodu.

Tymczasem pomidory szklarniowe podrosły, więc dosypałam im świeżej ziemi do doniczek. Ponadto można zastosować nawóz do pomidorów – w końcu mają już miesiąc. Nadal są doświetlane wieczorem kilka godzin, żeby się nie wyciągały i nisko wiązały pierwsze grona owoców.