Lipiec w tym roku jest prawdziwie letnim miesiącem. Wysokie temperatury i dużo słońca, czyli to co  pomidory lubią. Jeśli dodatkowo solidnie popada i nie doprowadzi to do podtopienia, to pomidory są zachwycone. I w tak pięknym czasie rozpoczęła się moja walka z wirusami.

Lato, pomidory i ja

Pomidory w lipcu w sprzyjających warunkach rosną jak na drożdżach, większość moich krzaków przerosła już ogrodnika i podąża w kierunku 2m wysokości. Co kilka dni na bieżąco usuwam odrosty – wilki z kątów liści, a mimo to tylko nieliczne krzaki pozostały z jednym pędem. Większość ma już po dwa pędy i tak zostanie.  Owoców jest sporo, choć jak na razie zielone ( lub fioletowe, albo w paski). Nawet te niedojrzałe mają swój urok – rozmaite kształty i kolory owoców zapowiadają zbliżająca się ucztę pomidorowych smaków i barw.

Pomidor Sart Roloise – pierwszy raz w uprawie

Wirusy – nowy przeciwnik

Ale jak wiadomo uprawa pomidorów to nie sielanka – niewidzialny wróg już ostrzył sobie zęby na moje plony. W tym roku po raz pierwszy wirusy zaatakowały moje uprawy. Jest ponad 20 gatunków wirusów, w tym najpowszechniejsze

  • Tobacco mosaic virus (TMV) – wirus mozaiki tytoniu
  • Tomato mosaic virus (ToMV) – wirus mozaiki pomidora
  • Tomato spotted wilt virus (TSWV) – wirus brązowej plamistościpomidora
  • Pepino mosaic virus (PepMV) -wirus mozaiki pepino
  • Cucumber mosaic virus (CMV) – wirus mozaiki ogórka

Dokładnie nie wiem, który z nich – zapewne był to TMV lub ToMV. Wszystko zaczęło się od nasion Kozuli 28. Nasiona kupione rok temu, w zeszłym roku nie wykiełkowały, w tym roku niestety tak. Siewka i sadzonka z początku wyglądała normalnie.

Po wysadzeniu do ogrodu rosła trochę słabiej niż pozostałe rośliny, ale nie wszystkie pomidory mają taką samą dynamikę wzrostu. Pierwszym objawem infekcji były dziwne nitkowate liście, tyle że początkowo wzięłam je za cechę odmiany i niestety pozostawiłam chory krzak. Kiedy pojawiły się moazaikowe żółte przebarwienia na liściach, to już wiedziałam, że to wirusy. Chory krzak został usunięty, a potem jego los podzieliły kolejne sąsiadujące z nim pomidory, które tez zostały zakażone prawdopodobnie podczas obrywania odrostów. W sumie musiałam usunąć 7 roślin.

Wirus na liściu pomidora

Zapobieganie

Na choroby wirusowe roślin nie ma lekarstwa, tylko usuwanie chorych roślin. Współczesne oryginalne odmiany pomidorów sprzedawane przez firmy nasienne przeważnie mają genetyczna odporność na wirusy, gorzej z odmianami z innych źródeł. Takie nasiona powinno się odkażać przed siewem. W opracowaniach i badaniach naukowych w sieci znalazłam kilka metod odkażania nasion – najczęściej to 30 minut moczenia w 2% HCl, inne to Virocid 0,5-2% , Chlorox 10%. Laktoferyna 0,5% – niestety nie podano jak długo należy moczyć w nich nasiona. Program ochrony roślin zaleca moczenie w 1% roztworze nadmanganianu potasu przez 15 minut tuż przed siewem, co ogranicza ilość wirusów na nasionach. Po każdym odkażaniu nasiona płuczemy wodą i jeśli nie będą od razu wysiewane to należy je wysuszyć.

A co potem?

Ja odkaziłam miejsce w którym rosły zainfekowane pomidory i posiałam tam poplon, zobaczę czy nie pojawią się na nim jakieś zmiany chorobowe. Oczywiście odkaziłam także sekator i jeszcze musze odkazić paliki. A zawirusowane nasiona spalę. I tak nawet doświadczony ogrodnik natrafia na nowe przeszkody w swojej pasji.

Po walce z wirusami grzyby zarazy ziemniaczanej i alteriozy wydają się starymi, wrednymi ale jednak znajomymi przeciwnikami. Pojawienie się pierwszych chorych liści i zapowiadane opady deszczu skłoniły mnie do zastosowania Cabrio Duo i jak na razie rośliny wyglądają zdrowo. Codziennie kontroluję krzaki pomidorów i obrywam pojedyńcze podejrzane liście.

Pierwszy znaczący zbiór pomidorów szklarniowych

Teraz tylko czekam na dojrzewanie, a czas oczekiwania skracam degustacją pomidorów szklarniowych i doniczkowych.