Przeglądając gazetkę reklamową trafiłam na określenie pomidory wabi-sabi. Pierwszy raz spotkałam się z takim określeniem. Czy to odmiana pomidora? Okazało się, że nie – to japońska filozofia. Co ma wspólnego z moimi pomidorami – zaraz się dowiecie.

Filozofia wabi-sabi powstała z połączenia dwóch pojęć. Wabi oznacza pokorę i prostotę, życie w zgodzie z naturą, umiejętność cieszenia się tym, co się ma. Sabi wiąże się zaś z upływem czasu, dotyczy przemijalności i piękna naturalnego starzenia się. Praktykowanie sabi to zgoda na naturalny cykl życia, a także zachwyt nad niedoskonałościami, jakie niesie ze sobą życie. W połączeniu wabi i sabi obrazuje światopogląd i sposób odczuwania skoncentrowany na harmonii i autentyzmie.

Pomidory wabi-sabi

W tym roku wiosna wyraźnie się opóźnia. Zimni Ogrodnicy trwają już 3 tydzień i właściwie mają odejść dopiero w czerwcu. Temperatury nocne są niskie, nawet około 3 stC. To jeszcze nie przymrozek, ale ryzyko uszkodzenia sadzonek jest duże – wszak pomidor to roślina ciepłolubna.

Pomidory wabi-sabi
Przerośnięta sadzonka pomidora

Moje 100 sadzonek pomidorów do posadzenia w gruncie już od 3 tygodni stoi w szklarni i się hartuje. I oczywiście rośnie, bo w szklarni jest ciepło. I kiedy tak czekają na swój czas sadzenia, to zaczynają wykazywać wszystkie cechy przetrzymanej rozsady :

  • wysokość ponad 50cm
  • cienka łodyga
  • dolne liście żółkną i odpadają
  • niektóre sadzonki już kwitną
  • wykazują niedobory nawozowe

I nie ma znaczenia, że o nie dbam – podlewam, podpieram bambusowymi patyczkami czy ekologicznie nawożę. Po prostu powinny już od 3 tygodni rosnąć w gruncie i wyglądałyby całkiem inaczej. Chyba że byłby mróz, to wtedy wcale by nie wyglądały.

Wabi-sabi
„Przeterminowane” sadzonki

I w tym momencie życia ogrodnika i sadzonek wkracza wabi-sabi. Muszę się pogodzić z takim nieidealnym wyglądem sadzonek i posadzić je głęboko oraz zastosować odpowiednie stymulatory, aby w jak największym stopniu zniwelować ich zaburzenia wzrostu. Zapewne część sadzonek się złamie, inne będą dłużej się aklimatyzować, owocowanie będzie opóźnione. Wreszcie jednak się przyjmą i w lecie doczekam się owoców. W końcu chodzi o to aby cieszyć się tym co mamy nawet jeśli to nie będą takie plony jak w latach ubiegłych.

W następnym artykule przedstawię nowy nanostymulator krzemowy, który będzie miał bardzo trudne zadanie – ratować i wzmacniać moje sadzonki wabi-sabi. Liczę, że da radę, ale będzie to nie lada wyzwanie.