Są takie książki, które zmieniają sposób, w jaki patrzę na otaczającą mnie przestrzeń. „Miasto i dżungla. Jak natura wrosła w cywilizację” Bena Wilsona wydana przez Wydawnictwo Znak Horyzont należy właśnie do tej kategorii. Autor – znany ze świetnie przyjętej „Metropolii” – ponownie zabiera czytelnika w podróż, tym razem prowadząc nas przez granice między tym, co miejskie, a tym, co dzikie. To nowatorskie spojrzenie na miejsca, w których natura i człowiek nie tyle rywalizują, co trwale współistnieją.

Miasto i dżungla

Miasto i dżungla
Miasto i dżungla

Książka nie jest ani podręcznikiem dla urbanistów z ekologicznym zacięciem, ani poetycką opowieścią inspirowaną naturą. Miejska dżungla, o której pisze Wilson, wyrasta z realnych przemian współczesnych miast. Autor podkreśla, że pełna renaturalizacja obszarów miejskich jest poza naszym zasięgiem, natomiast stopniowe przywracanie natury – całkowicie możliwe. W siedmiu obszernych rozdziałach, poświęconych kolejno: przedmieściom, parkom, spontanicznym wyłomom w tkance miejskiej (jak tereny po wyburzeniach i nieużytki), drzewom, wodzie, żywności oraz zwierzętom, Wilson pokazuje bogaty zestaw przykładów miejskiej ekologii rozwijającej się na przestrzeni stuleci.

Współczesna metropolia nie jest betonową pustynią, ale żywym ekosystemem, w którym rośliny, zwierzęta i ludzie uczą się funkcjonować obok siebie. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że autor otwiera przede mną drzwi do zupełnie nowego rozumienia miasta – nie jako konstrukcji, ale jako ewoluującej struktury, której przyszłość zależy od relacji z naturą.

Dżungla, która wraca

Najciekawsze w tej opowieści jest pokazanie, w jak wielu miejscach przyroda przejmuje inicjatywę: w opuszczonych fabrykach, na dachach, w szczelinach chodników czy wzdłuż rzek, które kiedyś próbowano ujarzmić. Nawet ruiny zniszczonych podczas działań wojennych miast natura szybko wchłania, ukrywając ich dramatyczną przeszłość. Wilson odczarowuje zarośnięte zaułki ukazując je jako dowód siły natury, która nieustannie szuka dostępu do światła, wody i przestrzeni.

Dla osoby, która kocha ogrody i zieleń, ta książka jest szczególnie poruszająca. Pokazuje, że natura nie potrzebuje perfekcyjnych warunków, by przetrwać. Wystarczy jej chwila nieuwagi ze strony człowieka – a z betonu zaczyna wyrastać życie.

Miasto przyszłości

Wilson nie poprzestaje na obserwacjach – zarysowuje również wizję przyszłości. Według niego miasta będą musiały współpracować z przyrodą, a nie ją wypierać. Zielone dachy, miejskie bagna, zielone teeny rekreacyjne na obrzeżach miast, powrót dzikich gatunków roślin – to już nie teoria, lecz zmieniająca się rzeczywistość.

Książka uświadamia, że przyszłe miasta mogą być zdrowsze, bardziej odporne na zmiany klimatu i po prostu piękniejsze, jeśli pozwolimy naturze odgrywać w nich swoją rolę.

Dlaczego warto czytać Miasto i dżungla ?

  • To książka pięknie napisana – łączy reportaż, eseistykę i naukową rzetelność.
  • Inspiruje, by inaczej spojrzeć na betonowe otoczenie i odkryć w nim ślady dzikiego życia.
  • Daje nadzieję, że między miastem a naturą możliwa jest przyjazna równowaga.
  • Uczy pokory wobec zjawisk, które dzieją się tuż obok nas – często niezauważone

Podsumowanie

„Miasto i dżungla” pomimo opisu zniszczeń dokonanych przez człowieka w otaczającej przyrodzie jest dla mnie książką o wydźwięku optymistycznym. Pomimo ingerencji człowieka natura jest silna, nie przestaje ewoluować. A jeśli tylko nie będziemy jej przeszkadzać, albo gdy będziemy ją wspierać, to da radę upiększyć nasze miejskie otoczenie. A chodzi nie tylko o estetykę ale także bezpieczną gospodarkę wodną bez dramatycznych powodzi, tsunami czy suszy. Wilson pozostawia czytelników z nadzieją na skuteczność podejmowanych wysiłków zmierzających do zachowania otaczających nas ekosystemów, a także z nową perspektywą wykraczającą poza beton i asfalt. Po lekturze tej książki uważniej obserwuję moje miejskie otoczenie.