Wreszcie minęły nocne przymrozki i  pogoda ustabilizowała się na tyle, że nadeszła pora przeprowadzki pomidorów z parapetów okiennych na grządki ogrodowe.

Od wysiewu nasion minęło prawie dwa miesiące, ale sadzonki były bardzo wyrośnięte, niektóre miały ponad 50cm, co znacznie utrudniało ich przenosiny z domu do ogrodu. Na szczęście w wysokim plastikowym koszu jakoś się udało – złamał się tylko jeden wyjątkowo wysoki malinowy olbrzym ( olbrzymi ma być owoc, a nie łodyżka).

Pomidory przy palikach

Oczywiście najpierw przygotowałam teren pod sadzenie pomidorów, czyli około 30m2, następnie wbiłam paliki, a kolejnego dnia wykopałam wszystkie dołki. Do każdego dołka wsypałam ziemi kompostowej, podlałam rosahumusem i przed sadzeniem wsypałam 2g szczepionki Bactim Biostart. W tak przygotowane dołki rozpoczęłam sadzenie pomidorów. Każdy został od razu przywiązany do palika           i podlany. Niebo nie było bezchmurne, ale i tak część liści dostało białych plam od słońca. I tak po 6 godzinach większość roślin znalazła się w ogrodzie, a w domu zrobiło się pusto.

Na parapecie pozostały jeszcze później siane nasiona pomidorów z Anglii.   Każda roślinka jest podpisana, bo tylko w ten sposób mogę ocenić nowe odmiany.

W międzyczasie bardzo ładnie przyjęła się rozsada pomidorów szklarniowych posadzona tydzień temu. W chłodne noce na początku poprzedniego tygodnia zawijałam je w włókninę i paliłam znicze w szklarni i jakoś przetrwały. Teraz tylko czekać na kwitnienie i owoce.