Wczoraj podczas plewienia pomidorowego poletka spotkała mnie miła niespodzianka. Oto na niektórych krzakach pojawiły się pierwsze pomidory. Najładniejsze, żebrowane, wielkości śliwki są na krzaku malinowego warszawskiego. Pod folią drobne kuleczki widać na odmianie koktajlowej Sungold.

I tak w 25 dni po posadzeniu do gruntu mam już zielone owoce.

Jak na razie pomidory rosną zdrowo, pomimo kilku silnych burz, w tym jednej z gradem. Na szczęście wszystkie rośliny były podwiązane do palików, więc tylko się pozwieszały i wystarczyło dodatkowe podwiązanie , aby stanęły na ” nogi”. Również grad był dość drobny, więc pozostawił jedynie białe ślady uderzeń na liściach.

Teraz pomidory produkują masowo boczne odrosty – wystarczy kilka dni deszczowej pogody, kiedy nie pracuję w ogrodzie i już pełno nowych odrostów w kątach liści. Pracowicie je obrywam gdy są małe, większe nieraz pozostawiam. Staram się prowadzić krzewy na jeden pęd, bo moje rośliny rosną dość gęsto, więc muszą mieć zapewniony dostęp światła i powietrza, koniecznego do dojrzewania owoców i ograniczającego rozwój chorób grzybowych.

Tylko pomidory koktajlowe prowadzę na wiele pędów, ale część z nich posadziłam w stojących, a inne w wiszących doniczkach, więc mogą swobodnie się rozrastać.

Wczoraj przeprowadziłam pierwsze nawożenie rozcieńczoną gnojówką z pokrzyw. Ścięte pokrzywy przez kilka tygodni fermentowały we wiadrze z wodą rozsiewając wokół specyficzny zapaszek, ale cóż – bez smrodu nie ma ogrodu. Litr gnojówki rozpuszczam w 10 litrach wody i podlewam tym roztworem pomidory, paprykę, bakłażany i ogórki. Zawsze podlewa nawozem na mokra ziemię, a o taką nie trudno przy codziennych opadach deszczu.